Ja i moja Endometrioza
Nasza przygoda z p. dr Esterą Kłosowicz rozpoczęła się po kilku latach starań… Ale od początku. W 2013 roku wzięliśmy ślub, ale wtedy jeszcze nie myślałam o powiększeniu rodziny. Dla mnie Mąż to już było bardzo dużo. Chciałam się realizować, stanąć na nogi, być niezależną kobietą, a w przyszłości Matką… Chciałam zdobywać świat… do momentu kiedy zapragnęłam zdobywać ten świat w 3. I wtedy zaczęły się schody. Najpierw standardowe badania w prywatnej placówce, przegląd podwozia…. Wszystko wydawało się ok. Badania w normie. Diagnoza – starać się przez rok, jak do roku się nie uda wrócić. Standardowa procedura można by powiedzieć. Przez moment poczułam się jakbym była w pracy… w między czasie jakieś zapalenie, jakieś plamienia, torbiel jedna, torbiel druga, nadżerka, zaproponowanie hormonów… kobiecie, która chce dziecko bez informacji po co, na co i dlaczego. Potem kolejni lekarze, monitoring cyklu… pomylenie torbieli czekoladowej z zarodkiem… i tak po 3 latach zrezygnowana mówię mojej dr. Endokrynolog, że ja już nie wiem co mam robić… wszystko niby ok, ciąży nie ma… za to mam stos badań nikomu nie potrzebnych, depresję i bardzo bladą perspektywę zajścia w ciążę. Skierowała mnie do pani dr endokrynolog i ginekolog. Stwierdziłam ok spróbuję. Zaufam ostatni raz. I tu szok i niedowierzanie. Pierwszy lekarz, który przeanalizował każdy wynik badania, cała historię miesiąc po miesiącu i dał skierowanie do szpitala na badania. Myślę w końcu jakiś konkret. W końcu Ktoś się mną zajął.
I diagnoza – endometrioza. Wizyta z badaniem i diagnozą zajęła 30 min…. A ja czekałam 3 lata…. Po badaniach przyszedł czas na laparoskopię i histeroskopią i pierwszy kryzys… Ma Pani endometriozę III stopnia i lekko nie będzie – jeden niedrożny jajowód – nie było nawet co zbierać, z drugim spróbowaliśmy zrobić co się dało… Tygodniowy pobyt w szpitalu to była dla mnie trauma. Tyle kobiet przeżywających podobne emocje (Ból, cierpienie, rozczarowanie, bezsilność, złość…) na tak małej powierzchni nie mogło się nie odbić na człowieku… Wtedy zaczęłam się zastanawiać dlaczego na takich oddziałach nie ma wsparcia psychologa, terapeuty? Przecież kobiety codziennie dowiadują się tam, że nigdy nie będą mamami, macica została usunięta, albo nic więcej nie dało się zrobić… Po szpitalu wizyta i dostałam hormony, które spowodowały u mnie zatrzymanie kobiecości. Przechodzenie menopauzy w wieku 30 lat… dramat. Jednocześnie cały czas brałam leki na depresję… następnie 2 podejścia do inseminacji i nic. Nigdy nie widziałam na teście 2 kresek. Po niespełna roku uparłam się, że chce drugą histeroskopię, bo moja intuicja podpowiadała mi że nic z tego… że coś jest nie tak… W końcu dostałam skierowanie i wynik… jest gorzej niż było – 2 niedrożne jajowody. Zalecenie – klinika leczenia niepłodności. I kolejny dół, kolejny upadek i kryzys. Wtedy rozpoczęłam psychoterapię bo rozsypałam się jak domek z kart… Mąż mówi… spoko będziemy podróżować, ja myślałam o adopcji…po jakimś czasie wybraliśmy się do Parens. Podjechaliśmy w sobotę zrobić rozeznanie w temacie. Wiedziałam od początku, że nie chcę osoby z tytułami, habilitacjami i innymi przedrostkami przed nazwiskiem. Chciałam osobę młodą, pełną pasji, która wie co robi, która podejdzie do sprawy holistycznie, która weźmie i zdejmie ten pieprzny balast z barków… I padło na dr Estere Kłosowicz. A dlaczego na nią? Bo jest atrakcyjna, wolna – więc wiedziałam że nic jej nie pochłania myśli. Wybrałam lekarza, który nie ma rodziny, żeby mógł ją stworzyć dla mnie. Paradoks?!
Pierwsza wizyta. Zderzenie. Dużo wsparcia, empatii, zrozumienia i logicznego myślenia. Wiedziałam, że jesteśmy w dobrych rękach… Konkret za konkretem. Żadnego pitu pitu tylko rzetelna praca. Co mnie zaskoczyło? Nastawienie, że za 1 razem musi się udać. Po drodze kolejne badania, stymulacja… Stymulacja najgorsze doświadczenie ever… kilka zastrzyków w brzuch co rano, ból, siniaki, jazdy w głowie, zmienne nastroje. Nie byłam w stanie zapanować nad niczym. Pobranie komórek kolejny ból… i stres, ciągły stres ile będzie jajeczek, w jakiej będą formie, czy będzie ok… jak się połączą, jak się będą dzielić/mnożyć… wszystko przebiegało dobrze. Dzień transferu, nie było mojej Lekarki. Był szef wszystkich szefów. Ogromne napięcie i ciągły lęk… i znów czekanie. Wynik bety powyżej 200 – radość i niedowierzanie. Jak to?! To już? JUŻ?! Po 5 latach zobaczyć dodatni wynik bety to jak wygrać w totolotka
Następnie przeżycie wspólne 37 tygodni ciąży… I znowu lęk, strach o każdy dzień, każdy tydzień. Czy będzie wszystko ok, czy może moja macica w którymś momencie stwierdzi, że ona to pieprzy i ciąży nie będzie… Nie zliczę ilości wysłanych wiadomości do dr Estery z pytaniami, wątpliwościami… i wiem, że lepiej trafić nie mogłam. I wiem, że jeżeli za drugim razem się uda i będzie córka to będzie mała Esti. Bo dzięki takim ludziom zmienia się całe życie. I tak dziecko wywróciło je do góry nogami, ale ja już nie chcę inaczej. I jak przez mgłę pamiętam moje „stare” życie, a może ja wcześniej nie żyłam…?!
Teraz mam prawie roczne dziecko i tyle czasu potrzebowałam, żeby się z tym tematem na nowo zmierzyć. Żeby pozwolić sobie na przeżycie na nowo miliona trudnych emocji, wylać setki łez i spróbować się z tym pogodzić. Dalej jestem w terapii, chce 2 dziecko i nawet nie chce myśleć co ta menda endometrioza zrobi w moim ciele…
Nie wspomniałam z jakim brakiem empatii spotkałam się po drodze ze strony rodziny męża, mojej rodziny, ile pytań w pracy, na ulicy… dlaczego nie mamy dzieci… no tak kariera… bo to ciągle jest bardzo wrażliwy temat. I pomimo sukcesu, pomimo ogromnej radości zostało dużo bólu i cierpienia, który pewnie kiedyś minie… Póki co staram się skupić całą sobą na moje szczęście i nauczyć się żyć na nowo, żeby za jakiś czas móc na nowo wywrócić wszystko do góry nogami i cieszyć się małą Esterą.
Komentarz
Endometrioza jest przewlekłym schorzeniem wywołanym obecnością ognisk tkanki endometrium poza jamą macicy. Objawia się typowo bólami podczas miesiączki, stosunków płciowych i bólami podbrzusza niezwiązanymi z cyklem miesiączkowym. Czasami pierwszym sygnałem jest trudność z zajściem w ciążę.
W diagnostyce endometriozy stosuje się laparoskopię, czyli zabieg w znieczuleniu ogólnym, który polega na wprowadzeniu przez pępek do jamy brzusznej kamerki i sprawdzeniu narządów w obrębie miednicy mniejszej – jeśli jest taka konieczność to pobranie wycinka do badania histopatologicznego. Dzięki temu możliwe jest także określenie stopnia endometriozy – ma to duże znaczenie w kwalifikowaniu do dalszego leczenia (uzależnione jest nie tylko od stopnia endometriozy, ale także wieku kobiety, rezerwy jajnikowej, stanu jajowodów oraz parametrów nasienia partnera).
W sytuacji, gdy zdiagnozujemy endometriozę I i IIst. (oraz pozostałe parametry -tj. wiek do 35. roku życia, zachowana drożność jajowodów, prawidłowa rezerwa jajnikowa, prawidłowe parametry nasienia partnera) można zaproponować postawę wyczekującą lub zaproponować inseminacje domaciczne w cyklach stymulowanych – maksymalnie do 3. Prób. Zupełnie inne strategie leczenia wybiera się w sytuacji niskiej rezerwy jajnikowej lub wieku >35rż
W przypadku diagnozy endometriozy III i IV stopnia jedynym leczeniem istotnie zwiększającym szansę na uzyskanie ciąży w tej grupie pacjentek jest zapłodnienie pozaustrojowe.
Powyższa sytuacja dotyczy pary, która ponad 3 lata starała się o ciążę – również czas starania się o ciążę odgrywa znaczącą rolę w leczeniu. Jednak tak długi czas starania przyniósł wspaniały efekt – już przy pierwszym transferze. Pomimo tak długiego czasu i wielu trudnych i przykrych doświadczeń marzenie o byciu Mamą spełniło się.
Dowiedz się więcej czytając nasze artykuły