Czy moje dziecko będzie zdrowe, czyli jak badamy zarodki część 2.
W poprzednim wpisie Czy moje dziecko bedzie zdrowe czyli jak badamy zarodki omówiłam rodzaje diagnostyki przedimplantacyjnej, wskazania oraz warunki, jakie trzeba spełnić, aby do niej przystąpić. Dziś zaproszę Was do laboratorium i poznacie nieco więcej szczegółów. Zapraszam!
Techniki biopsji
Aby zbadać zarodek, musimy pobrać materiał do diagnostyki. Materiał można pobrać na różnych etapach:
1. Biopsja ciałka kierunkowego (poniżej na zdjęciu oznaczone czerwoną gwiazdką) – umożliwia diagnostykę nie zarodka, ale komórki jajowej. Komórka jajowa, która dojrzewa, podlega podziałom (ze szkoły być może pamiętacie termin „mejoza”). W czasie tych podziałów, wyrzuca zbędny materiał genetyczny na zewnątrz, w postaci małej komórki – tzw. ciałka kierunkowego. I właśnie to ciałko kierunkowe możemy pobrać do badania i sprawdzić, czy zawiera dokładnie połowę chromosomów „wyrzuconych” z komórki jajowej. Wyobraźmy sobie, że zaglądamy do kosza na śmieci, widzimy skórkę z banana i na tej podstawie wiemy, że na podwieczorek ktoś zjadł banana. Ciałko kierunkowe nie zawiera natomiast w ogóle materiału genetycznego pochodzącego od ojca, więc zarodek, który powstanie z takiego przebadanego genetycznie, prawidłowego oocytu, może posiadać wady wniesione przez plemnik lub wynikające z nieprawidłowych podziałów mitotycznych samego zarodka. Wracając do skórki z banana – wiemy, że ktoś zjadł banana, ale w jakiej postaci? Może to były naleśniki z bananem, może sałatka, a może galaretka? Nie znamy dalszych losów tego banana – ktoś go obrał, ale nie wiemy, jak go przyrządził. Metoda jest zatem ograniczona do zbadania mutacji pochodzących wyłącznie od matki. Ponadto, nie wszystkie komórki jajowe ulegają zapłodnieniu i rozwijają się do stadium zarodka (a diagnostyka jest dość kosztowna). Oczywiście są też plusy – ciałko kierunkowe jest zbędnym produktem podziału mejotycznego, więc z przyczyn etycznych jest to metoda najmniej ingerująca w sam rozwój zarodka.
2. Biopsja blastomerów – biopsję wykonuje się na zarodkach 3-dniowych, w stadium bruzdkowania. Prościej mówiąc, zarodek składa się wówczas z kilku komórek, z których pobieramy najczęściej jedną. Oczywiście akurat ta jedna pobrana komórka nie zawsze odzwierciedla faktyczny status genetyczny całego zarodka (może być nie reprezentatywna w stosunku do reszty komórek). Nazywamy to mozaicyzmem – blastomery mogą różnić się między sobą i nawet, jeśli ten jeden zawiera nieprawidłowości, to nie znaczy, że wszystkie je posiadają (i odwrotnie – gdy jeden blastomer jest prawidłowy, istnieje ryzyko, że reszta ma wady genetyczne). Przy aktualnym stanie wiedzy embriologicznej, biopsja na tym etapie nie jest efektywna i niestety może prowadzić do błędów diagnostycznych. Nie powinna być też stosowana ze względu na negatywny wpływ na żywotność i potencjał implantacyjny zarodka.
3. Biopsja trofektodermy – pobranie kilku komórek trofektodermy w stadium blastocysty. Trofektoderma to komórki warstwy zewnętrznej zarodka, z których w dalszym rozwoju powstaje łożysko. Wygląda ona trochę jak maleńka piłka nożna 🙂 Trofektoderma otacza jamę blastocysty wypełnioną płynem i niewielki węzeł zarodkowy, z którego rozwija się płód. Zarodek, który chcemy zdiagnozować, jest hodowany standardowo do dnia 5. lub 6. Wówczas powinien osiągnąć stadium blastocysty – to w tym stadium rozwojowym następuje badanie zarodka.
Wszystkie embriony, którym nie udało się dotrzeć do tego etapu, które zatrzymały się w rozwoju lub zdegenerowały wcześniej, zostają odrzucone z hodowli.
Czy to bezpieczne, czyli jak przebiega biopsja trofektodermy?
Zawsze, gdy chcemy wykonać biopsję (ciałka kierunkowego, blastomeru lub trofektodermy), pierwszym etapem jest wykonanie otworu w osłonce otaczającej oocyt lub zarodek. Otwór wykonuje się laserowo, uważając przy tym, aby nie uszkodzić zarodka lub komórki jajowej.
Z zarodka, który podlega diagnostyce przedimplantacyjnej, embriolog pobiera w sposób inwazyjny za pomocą igły, kilka komórek trofektodermy. To tak, jakby wyciąć dziurę w piłce.
Po pobraniu komórek, zarodek umieszczany jest ponownie w inkubatorze. Zarodki, które przeżyły biopsję trofektodermy, zostają zamrożone, a materiał wysyłamy wówczas do badania. Wyniki badań genetycznych zarodka są dostępne po około 4-6 tygodniach.
Z czym wiąże się ryzyko w czasie diagnostyki przedimplantacyjnej?
Przede wszystkim należy pamiętać, że diagnostyka przedimplantacyjna to nie bułka z masłem. Między innymi z tego powodu konieczne są wskazania do jej zastosowania i nie można jej wykonać „na życzenie pacjenta”. Jest wiele etapów i każdy z nich wiąże się z pewnym ryzykiem:
- Osiągnięcie przez zarodek stadium blastocysty – nie każda komórka jajowa się zapłodni, a część zarodków zatrzymuje się w trakcie rozwoju, zatem u pacjentów, u których istnieje zwiększone ryzyko wystąpienia wad genetycznych u potomstwa, część zarodków po prostu nie dotrwa do dnia 5. (również dlatego, że wady genetyczne mogą manifestować się już na etapie pierwszych podziałów i doprowadzić do degeneracji zarodka).
- Pobranie materiału do badania jest procedurą inwazyjną – embriolog odcina kilka komórek i powstaje ubytek w zarodku, który tak jak rana u dorosłego człowieka, musi się „wygoić”. Blastocysta ma bardzo duży potencjał do podziałów i naprawiania tego typu ubytków, więc w większości zarodki świetnie sobie radzą. Ryzyko, że blastocysta zdegeneruje w wyniku biopsji jest niewielkie, wynosi kilka procent, ale pamiętajmy, że gdyby nie badanie genetyczne, to ryzyko by nie istniało.
- Zamrożenie zarodka – niektóre zarodki, szczególnie te o słabym potencjale rozwojowym, mogą nie poradzić sobie z przetrwaniem procesu zamrażania i rozmrażania. Tutaj znowu ryzyko jest bardzo niewielkie i wynosi 1-2%.
- Istnieje możliwość, że zarodek, na którym wykonano biopsję trofektodermy, uzyskuje niediagnostyczny wynik badania genetycznego. Oznacza to, że nie udało się w sposób wiarygodny uzyskać jednoznacznego wyniku. Wówczas konieczna jest rebiopsja, czyli zarodek jest ponownie rozmrażany, dokonywana jest powtórna biopsja komórek i zarodek jest mrożony w oczekiwaniu na kolejny wynik. To niesie ze sobą kumulatywne ryzyko wynikające ze wszystkich przeprowadzanych procedur.
- Pomimo uzyskanego wyniku diagnostyki przedimplantacyjnej, możemy mieć do czynienia z mozaicyzmem, o którym wspominałam już wcześniej (występuje u poniżej 7% blastocyst) – zbadane komórki mogą być prawidłowe, podczas, gdy faktycznie zarodek posiada wady genetyczne, lub odwrotnie, w komórkach trofektodermy wykryto mutacje, ale węzeł zarodkowy jest od nich wolny. Wady genetyczne mogą także powstać już po piątym dniu rozwoju zarodka – czyli później niż pobierana jest próbka do badania. Ponadto wykonując diagnostykę screeningową (PGT-A) nie wykryjemy niewielkich wad genetycznych, które w zarodku mogą być obecne, a przy diagnostyce PGT-M i PGT-SR, skupiamy się na pojedynczej mutacji, nie na badaniu całego kariotypu. Z wyżej wymienionych powodów, diagnostyka przedimplantacyjna nie daje nam stuprocentowej pewności, że dziecko będzie zdrowe, dlatego tak ważne jest wykonanie badań prenatalnych w czasie ciąży.
Jak zminimalizować ryzyko?
- Jeśli zarodek, a szczególnie trofektoderma jest słabej jakości, najbezpieczniejsze dla zarodka będzie odstąpienie od biopsji i zamrożenie go bez diagnostyki. Zwykle w takich przypadkach embriolog ocenia ryzyko i konsultuje się z pacjentami. Kierujemy się zasadą: po pierwsze – nie szkodzić.
- Hodowla zarodków powinna przebiegać w systemie time-lapse, aby embriolog mógł ustalić odpowiedni moment do pobrania komórek z zarodka, a następnie obserwować zarodek po biopsji. W hodowli time-lapse widoczne są także zaburzenia rozwoju morfokinetycznego, a więc ocena potencjału blastocysty jest dużo bardziej dokładna.
- Im więcej komórek pobranych do badania, tym mniejsze ryzyko mozaicyzmu, zatem blastocysta powinna mieć jak najlepszą trofektodermę. A jak wiemy, dobrej jakości zarodki powstają z dobrej jakości komórek jajowych i plemników. Zatem należy zadbać o suplementację i zdrowy styl życia przed zabiegiem oraz wybór najlepszych plemników do zapłodnienia np. poprzez zastosowanie metod selekcji nasienia.
- Wspominałam już, że biopsja trofektodermy jest zabiegiem inwazyjnym i trudnym technicznie. Powinien ją wykonywać wyłącznie embriolog z doświadczeniem!!! który uczestniczył w kursach w tym zakresie. Najlepiej, jeśli jego umiejętności zostaną potwierdzone certyfikatem. Sama wiem, że najwięcej nauczyłam się właśnie na zagranicznych kursach oraz poprzez praktykę i wiele godzin ćwiczeń – z książek można zdobyć wiedzę, ale nad techniką trzeba długo pracować.
- Zwróćcie też uwagę, jaką metodą przeprowadzane jest samo badanie genetyczne. Obecnie najbardziej zaawansowaną metodą jest NGS (ang. Next-Generation Sequencing), czyli sekwencjonowanie nowej generacji. Metody CGH czy FISH należą już raczej do przeszłości.
- Pisałam, że biopsja trofektodermy jest obecnie metodą najczęściej stosowaną, ze względu na możliwość uzyskania większej ilości komórek (4-8) przy zminimalizowaniu ryzyka mozaicyzmu. Daje najbardziej wiarygodną informację na temat zarodka, jaką przy obecnym stanie wiedzy jesteśmy w stanie uzyskać. Inne metody biopsji (ciałka kierunkowego, blastomerów) są dużo bardziej kosztowne, bo tylko 50% zarodków dociera do stadium blastocysty, a więc badane są komórki i zarodki, z których część po prostu przestanie się rozwijać lub zdegeneruje jeszcze przed podaniem do macicy. Uzyskujemy też minimalną ilość materiału genetycznego, która może nie być wiarygodna i reprezentatywna. Dzięki biopsji trofektodermy uzyskujemy informacje na temat mutacji genetycznych pochodzenia matczynego, ojcowskiego oraz wynikających z podziałów zarodka. I wreszcie, sama biopsja nie wpływa negatywnie na dalszy rozwój zarodka, co może mieć miejsce w przypadku zarodka 3-dniowego.
Koszty badań genetycznych
Niestety, koszty diagnostyki przedimplantacyjnej są dość wysokie i dostosowane indywidualnie do ilości badanych zarodków. Orientacyjnie – koszty samej diagnostyki PGD-A, czyli screening genomu zarodka pod kątem dużych mutacji chromosomowych to cena kilku tysięcy złotych. Jeśli badamy zarodek pod kątem konkretnej mutacji, której nosicielem jest jeden z rodziców, koszty zależą od rodzaju mutacji i mogą wynieść nawet kilkanaście tysięcy złotych. Oczywiście ceny różnią się w zależności od kliniki i laboratorium genetycznego.
Dowiedz się więcej czytając nasze artykuły